Menu Zamknij

Jak wstawać wcześniej – zwłaszcza jeśli pracujesz w domu

„Kiedy leżę, nie nadaję się do wstania” – złota myśl Mirona Białoszewskiego powinna wisieć nad łóżkiem każdego, kto o poranku kolejny raz wybiera drzemkę w telefonie. Jak wstać wcześnie rano, kiedy pościel jest taka miękka, błoga cisza wypełnia pokój, a sen kusi wizją rajskiej plaży. Szczególnie że nie musisz przebijać się przez miejskie korki, by dotrzeć do biura, zanim szef wymownie spojrzy na zegarek. Pracujesz w domu, ty decydujesz, jak będzie wyglądał dzień i kolejne dziesięć minut w łóżku nie sprawi, że świat się skończy.

Dobra wiadomość jest taka, że ziemia się nie rozstąpi tylko dlatego, że wolisz rozpoczynać dzień brunchem zamiast śniadaniem. Niestety, z dużą dozą prawdopodobieństwa, zakończy się jednak bardzo późno. Wszystkie zadania, które masz na swojej liście, nie zrobią się same w czasie, gdy śpisz. Więc może jednak spróbujesz dokonać rzeczy teoretycznie niemożliwej i… wydłużysz dobę, wstając wcześniej niż do tej pory.

Co może cię przekonać do opuszczenia ciepłego łóżka o poranku?

Każdy, kogo zapytasz o zalety tak brutalnego (dla ciebie) rozpoczęcia dnia, zapewne jednym tchem wyliczy przynajmniej kilka dobrych powodów:

  • Więcej czasu na tzw. rozruch. Spokojnie możesz się przeciągnąć, zjeść leniwe śniadanie i bez pośpiechu przejrzeć tablice znajomych na Facebook’u.
  • Możesz dokładnie zaplanować dzień, zanim panicznie rzucisz się w wir czekających zadań.
  • Skoro dzień magicznie się wydłuży, możesz zaplanować dodatkowe przerwy na przyjemności.
  • Zyskasz dodatkowy czas dla siebie, zanim zaspane dzieci zaczną marudzić, a partner zajmie łazienkę w strategicznym momencie.
  • Możesz dołączyć do niemal elitarnego grona entuzjastów porannego joggingu lub niczym bohater hollywoodzkiego filmu rozpocząć dzień od siłowni.
  • Zwiększysz swoje szanse na zostanie rekinem biznesu, człowiekiem sukcesu lub liderem wszystkich liderów – oni ponoć wstają najwcześniej.

Prawda, że to wszystko brzmi kusząco? No, może z wyjątkiem siłowni o szóstej rano. Jak więc wdrożyć plan porannego wstawania w życie?

Nie od razu Kraków zbudowano

Decyzja zapadła. Od dziś koniec ze spaniem do dziesiątej – ustawiamy budzik na szóstą! Jeśli taki masz plan, od razu wyrzuć go do kosza. Nagłe zmiany przyzwyczajeń stanowią szok dla organizmu i naszej podświadomości. Zmobilizują wszystkie dostępne siły, by tę zmianę zwalczyć i staniesz samotnie na prostej drodze do porażki.

Zacznij od małych kroków, które dostosujesz do siebie. Na początek, nie pozwalaj sobie na drzemki i wstań zaraz po wyłączeniu budzika. Kolejno, przesuwaj godzinę pobudki, np. o 30 minut wcześniej niż do tej pory, tydzień po tygodniu. Daj sobie czas, na łagodne przejście w tryb „rannego ptaszka”.

Zmień budzik

Wyobrażasz sobie, że to poranne narzędzie tortur może stać się twoim przyjacielem? Jeśli korzystasz z telefonu, zmień przeszywający, metaliczny dźwięk na przyjemniejszy: szum fal z subtelną muzyczką w tle albo ćwierkające ptaszki. Wbrew pozorom, nie działa to usypiająco, ale od rana wprowadzi cię w lepszy nastrój. Jeśli masz możliwość, wybierz tryb, w którym głośność zwiększa się stopniowo, zanim wyłączysz budzenie.

Chociaż szafka nocna wydaje się być naturalnym miejscem na pozostawienie budzika, zmień je. Umieść go na tyle daleko od łóżka, że wyłączenie alarmu będzie wymagać przejścia kilku kroków. Nie dość, że trzeba będzie naprawdę wstać i naprawdę postawić stopy na ziemi, dodatkowo mózg dostanie sygnał o podjęciu aktywności fizycznej i zacznie się budzić. W wersji dla wyjątkowo opornych zostaw budzik… przy czajniku. Z pewnością nie usłyszysz z kuchni subtelnego dźwięku alarmu i z konieczności wybór padnie na przerażające o poranku nuty. Gdy już dotrzesz do czajnika, z pewnością zadziała tzw. pamięć mięśniowa, włączysz go niemal bezwiednie i automatycznie sięgniesz po szklankę.

Jeśli nie lubisz drastycznych rozwiązań i wolisz łagodniej rozpocząć dzień, spróbuj wykorzystać radio. Tak, możesz poprosić znajomych, by zamówili ci w Esce budzenie na antenie, ale redaktorzy porannego programu raczej nie będą do ciebie dzwonić codziennie. Możesz natomiast ustawić włączenie odbiornika (jeśli taki posiadasz), np. na 10 minut przed wiadomościami. Dzięki temu obudzi cię muzyka, a chwilę później naturalnie zaczniesz wsłuchiwać się w treść newsów. W ten sposób, to umysł zacznie cię pomału budzić, a nie ból zesztywniałych kończyn, które zmusisz do porannego biegu w kierunku budzika. Chyba że słuchasz ciężkich brzmień i twoja ulubiona stacja puszcza od rana Rammstein. Wówczas o łagodnej pobudce raczej nie może być mowy.

Wspomóż się technologią

W twoim telefonie znajdziesz aplikację w zasadzie do wszystkiego, więc do monitorowania snu również. Jedynym minusem takiego rozwiązania, jest konieczność umieszczenia telefonu bardzo blisko głowy (nie pod poduszką). Możesz go położyć na stoliku nocnym. Aplikacja, np. Sleep Cycle dostępna na Androida i iOS, rejestruje twoje ruchy w trakcie snu, analizuje jego fazy i wybudza w momencie gdy sen jest najlżejszy. Oczywiście nie w środku nocy, ale na przykład na 30 minut przed ustawioną godziną pobudki.

Siła nawyku

Czy w swoim planie dnia uwzględniasz mycie zębów lub rąk po skorzystaniu z toalety? Nie, robisz to odruchowo. Wybierz więc czynność, którą wykonasz zaraz po przebudzeniu i będzie ci się dobrze kojarzyć z tym momentem dnia. Dzięki temu poranne wstawanie będzie wiązało się z przyjemnością, a nie torturą, którą na własne życzenie wdrażasz tylko dlatego, że z niewyjaśnionych przyczyn przyszła ci do głowy. To może być poranna medytacja, joga, lektura nad kubkiem kawy lub ulubiona piosenka.

Wykorzystaj działanie łańcucha produktywności. Codziennie, gdy wstaniesz wcześniej, odnotuj to na karcie. Zrób wszystko, by nie przerwać pasma sukcesu! Inaczej, trzeba będzie zacząć od początku. Jeśli uda ci się dotrwać do końca, wyznacz sobie nagrodę. Nie dość, że utrwalisz wczesne wstawanie jako nawyk, dodatkowo odbierzesz bonus za swój ogromny wysiłek.

Poranek ma znaczenie

Skoro nie pędzisz rano do biura, nie ma konieczności, by specjalnie się szykować. Zaletą pracy w domu jest fakt, że możesz siedzieć w piżamie do obiadu, mieć rozczochrane włosy a laptopa przenieść do łóżka. Niestety, to nie wpływa dobrze na twoją produktywność i energię do pracy. Sprytny organizm szybko łączy znajome kropki  – dzisiaj będziemy się lenić.

Skoro już udało ci się wstać wcześniej, rozpieścić poranną kawą w spokoju i przeczytać Internety, przygotuj się do… pracy. Ubierz się, zrób makijaż, pościel łóżko, pozmywaj po śniadaniu. Energia, którą na to poświęcisz, przełoży się wprost proporcjonalnie na jakość pracy, którą chwilę później wykonasz. Nie będziesz mieć wyrzutów sumienia, że zasiadając do komputera, masz za sobą bałagan, który w końcu i tak trzeba będzie zlikwidować, a listonosz zobaczy obraz nędzy i rozpaczy, bo kompletnie nie masz czasu, by zrobić coś dla siebie.

Połóż się wcześniej spać

Łatwo powiedzieć. Jak można położyć się o 21:00, skoro twój ulubiony program zaczyna się pół godziny później? Cała radość z bycia dorosłym właśnie na tym polega, że można posiedzieć do późna, zagrać w grę na komputerze i obejrzeć dwa odcinki serialu na Netflix’ie pod rząd.

Sprawdź, o której zazwyczaj kładziesz się do łóżka i tak, jak stopniowo wyznaczasz sobie wcześniejsze godziny pobudki, tak systematycznie określaj wcześniejsze pory na sen. Pamiętaj, że optymalny czas gwarantujący odpoczynek organizmu w nocy to siedem godzin. Jeśli wdrażasz plan porannego wstawania, nie możesz do północy oglądać filmów i obudzić się w pełni sił i gotowości do działania.

Być może dobrym pomysłem jest lekka zmiana wieczornych nawyków. Jeśli wykonujesz wieczorną toaletę po relaksie przed telewizorem, spróbuj odwrócić kolejność i obejrzeć ulubiony serial już w łóżku. Wraz z napisami końcowymi wyłączysz odbiornik, zgasisz światło i już możesz przytulić się do poduszki.

Zadbaj o jakość snu

Szczerze powiedziawszy, wieczorne seanse filmowe nie są dobrym rozwiązaniem. Niebieskie światło emitowane przez monitor komputera, telewizor, a nawet ekran telefonu, przeszkadza w zaśnięciu. Jest ono typowe dla światła dziennego, przez co pobudza aktywność mózgu i blokuje wydzielanie melatoniny, nazywanej „hormonem snu”.

Według badań, na godzinę przed zaśnięciem powinniśmy więc wyłączyć wszystkie urządzenia, które je emitują. Warto wykorzystać ten czas wyciszając się i relaksując, np. podczas kąpieli z dużą ilością pachnącej piany lub przy ciekawej lekturze. Czytanie książki w łóżku nie stanowi zagrożenia dla spokojnego snu, ponieważ światło lampki nocnej jest żółte, a więc dozwolone.

Praca w domu ma tyle samo zalet co pułapek, w które możemy wpaść całkiem nieświadomie. Jedną z nich jest dobre planowanie dnia, który powinniśmy zaczynać jak najwcześniej. Dla osób, które określa się mianem „sowy”, wstawanie o poranku wydaje się być karkołomnym pomysłem. Chyba że odkryją w nim magię wydłużania doby i nagle okaże się, że wszystkie zadania, łącznie z domowymi obowiązkami, da się zrealizować w ciągu dnia i da się wygospodarować w nim czas na przyjemności, tylko dla siebie.

Sprawdź też...