Menu Zamknij

Podróż służbowa z dreszczykiem, czyli nie zawsze hotelove

Znasz to: kilka godzin w podróży, spotkanie z klientem, na którym kontrolujesz sytuację niczym policyjny negocjator, zaklinanie żołądka by nie upomniał się głośno o coś więcej niż hot dog pośpiesznie pochłonięty na stacji wieki temu i pewien niepokój, że klient wyczuje smrodek papierosa, któremu nie można się było oprzeć nawet na chwilę przed spotkaniem. Marzysz już tylko o tym, by spłukać pod prysznicem stres całego dnia i wyciągnąć się na hotelowym łóżku odpalając Netflix’a na firmowym komputerze. Absolutnie ostatnią rzeczą, jakiej potrzebujesz to komplikacje. Hotel ma zapewnić Ci komfort i pewną dozę rozpieszczenia, na którą zasługujesz jak nikt inny i nie wyobrażasz sobie, by tego dnia mogły czekać na Ciebie jakiekolwiek pułapki.

Hotel, niezależnie od prezentowanego standardu, z definicji ma zapewnić swoim gościom najwyższy poziom usług. Na szczęście, zazwyczaj tak jest. Z pewnością w tych obiektach, które wybierasz. Nie bez powodu obdarzasz je przecież zaufaniem. Czy coś może jednak pójść nie tak?

Przepraszamy – brak wolnych miejsc

Wyobrażasz sobie, że w Warszawie czy Krakowie, miastach gdzie hotele są niemal na każdym kroku, może zabraknąć miejsc? Przecież niektóre z nich mogłyby pomieścić małe miasteczko! Zawsze znajdzie się pokój! Mecz czy koncert Madonny w oczywisty sposób ściągają tłumy do miasta. Media informują o nich przynajmniej pół roku wcześniej i można przewidzieć problemy z noclegiem.

Sprawdzasz jednak, czy w terminie Twojej wizyty nie odbywa się jakiś międzynarodowy kongres hodowców fretek? Czy można było przewidzieć, że w Twoim ulubionym hotelu akurat cztery firmy organizują konferencje, lokując w nim wszystkich pracowników łącznie z personelem sprzątającym? Czy wreszcie, że padniesz ofiarą overbookingu, bo ktoś (personel zarządzający rezerwacjami) lub coś (system) przyjmie więcej gości, niż to możliwe? A może jest to stałą praktyką w danej sieci, że jeden hotel przyjmuje rezerwacje, a potem odsyła zaskoczonych gości do innego obiektu w tym samym mieście? Oczywiście „przepraszają bardzo za komplikacje”, proponują „darmowe taxi” i „voucher na drinka w barze w ramach rekompensaty”.

Takich sytuacji można oczywiście uniknąć: zadzwonić do hotelu, by sprawdzić rezerwację, poprosić o przesłanie potwierdzenia drogą mailową (nie wszędzie ten krok jest taki oczywisty) lub skorzystać z korporacyjnych systemów rezerwacyjnych, które oferują firmom portfel obiektów hotelowych w atrakcyjniejszych cenach. To rozwiązanie jest o tyle wygodne, że jeśli w Twoim ulubionym miejscu zabraknie noclegu, system zarezerwuje pokój gdzie indziej. Niestety, ani system, ani opiekun przypisany do konta nie sprawdzą, czy przypadkiem Twojego snu nie zakłóci „Miłość w Zakopanym” grana piąty raz z rzędu na imprezie firmowej, która akurat tego dnia odbywa się pod podłogą pokoju.

Cena (nie) czyni cuda

Groupon, Booking, Travelist i inne portale rezerwacyjne niezmiennie cieszą się popularnością. Szybko i sprawnie możesz porównać ceny w różnych miejscach, dokonać rezerwacji, a nic tak nie cieszy jak upolowana okazja. Przygotuj się na rozczarowanie – nic nie jest za darmo. Transakcja poprzez portal rezerwacyjny wiąże się z koniecznością uiszczenia przez hotel prowizji, której ciężar zazwyczaj ukryje w kosztach dla gościa. Między innymi dlatego tak ciężko jest uzyskać parking gratis. Nawet gdy jest to miejsce postojowe pod chmurką.

Wielbiciele niskich cen często korzystają z Groupona. Zdarza się, że nawet pięciogwiazdkowe obiekty umieszczają tam swoje oferty. Wiesz dlaczego? Żeby wypełnić pokoje w niskim sezonie, pomiędzy eventami lub w środku tygodnia. Wykupienie takiej oferty wiąże się z tym, że to hotel poniekąd wyznacza termin przyjazdu. Nawet jeśli w ogłoszeniu podany jest zakres dat (np. 2 tygodnie), tak naprawdę dostępne może być zaledwie kilka dni.

To może zamówienie złożone przez stronę www hotelu? Tak, zazwyczaj to jest dobry pomysł. Chyba że obiekt korzysta z zewnętrznego dostawcy systemu rezerwacyjnego, który… pobiera prowizję od transakcji. Wówczas, patrz powyżej.

Jeśli czujesz nieznośny dyskomfort, wiedząc, że można było jednak zapłacić za nocleg mniej, po prostu zadzwoń na recepcję i zapytaj o ofertę. W najgorszym wypadku będzie wyższa niż, np. na Bookingu, a pracownik nie będzie miał możliwości udzielenia tak dużego rabatu i odeśle Cię z powrotem na portal. W najlepszym zaś wynegocjujesz oczekiwaną cenę lub dowiesz się, że akurat obowiązuje promocja na rezerwacje bezpośrednie i otrzymasz korzystniejszą propozycję.

Najważniejszy posiłek dnia, czyli śniadanie

Poranny pośpiech, prysznic, masz ochotę na coś dobrego i oczywiście przed Tobą długa podróż do domu. Z nadzieją wkraczasz do restauracji i widzisz wątłą sałatę, lodowate pomidory, żółtego skorupiaka w bemarze (a nie, to jednak jajecznica), wymoczone w wodzie parówki albo, co gorsza, śniadaniowe specjały szefa kuchni: kaszankę i kiszkę ziemniaczaną. Nawet w dobrych hotelach, często obsługa po prostu nie zdąży uzupełnić bufetu o świeże produkty. Sprawdza się wówczas stara zasada, „Poproś, a będzie Ci dane”. Nie widzisz stacji live-cooking, gdzie kucharz specjalnie dla Ciebie przygotuje świeżą jajecznicę lub omlet z samych białek? Złóż zamówienie u kelnera. W znakomitej większości hoteli taka usługa nie jest dodatkowo płatna, a będziesz mieć pewność, że w Twoim daniu nie mieszała połowa gości obecnych w restauracji.

Czystość w hotelu

Powiedzmy sobie szczerze – wiesz, co wybierasz! Nie będziesz przecież sprawdzać prześcieradeł przy pomocy lampy UV! Nie bez powodu w hotelach, hostelach czy pensjonatach nie ma klientów. Są goście. To słowo klucz, które sprawia, że każda osoba odwiedzająca obiekt z założenia traktowana jest w specjalny sposób i nikt nie da Ci kapci po dziadku i nie ulokuje na dmuchanym materacu na podłodze w kuchni koło psiej miski. Standardy czystości muszą być przestrzegane i skoro właściciel hotelu nie ma nic przeciwko swojskim pajęczynom pod sufitem, to chociażby SANEPID szybko przekona go do zmiany punktu widzenia. Innymi słowy, w Twoim hotelu jest czysto! Oczywiście można (tak dla pewności) samodzielnie przetrzeć kontakty, regulator klimatyzacji, klamki i pilota do telewizora antybakteryjną ściereczką.

Zawsze, w każdym hotelu, niezależnie od standardu i nieodpartego wrażenia, że jest to jednak przesada, pamiętaj o dwóch rzeczach. Po pierwsze, myj szklanki. Nigdy nie ma pewności, że były wymienione. Równie dobrze pokojowa mogła je przetrzeć szmatką od kurzu, bo przecież pokój nie był używany od jakiegoś czasu, albo poprzedni gość nie skorzystał, więc „są czyste”. Właśnie dlatego, w wielu obiektach możesz znaleźć w łazience plastikowe kubeczki zapakowane w folię. Wiele osób postrzega je jako tandetne, irytujące albo burzące estetykę łazienki, ale ten zabieg daje pewność, że nikt wcześniej z nich nie korzystał.

Druga kwestia, o której warto pamiętać, to zabranie własnej suszarki. Zasada działania tego urządzenia jest prosta: żeby wydmuchać powietrze, musi je najpierw zassać. Jeśli dostępna w hotelowej łazience suszarka ma zdejmowaną kratkę wlotu powietrza (a zazwyczaj nie ma) raczej nikt nie pamięta, by ją wyczyścić. Stąd też wszystkie łazienkowe mikroby, łącznie z tymi toaletowymi, osadzają się na kratce i wdmuchujesz je sobie we włosy.

agencja wirtualnych asystentek

Hotel, hostel, pensjonat czy apartament?

Czasem po prostu nie ma wyjścia. Klient ma siedzibę w miejscu odległym od cywilizacji i kwatera „U Leszka” jest jedyną w okolicy. Nie warto od razu podchodzić do niej jak do jeża. Takie lokalizacje mogą okazać się prawdziwą perełką, z przemiłymi właścicielami, prawdziwie domową atmosferą i pysznym, lokalnym jedzeniem, którego nie spotkasz w pięciogwiazdkowym hotelu. Z pewnością wrócisz tam nie raz na weekend z rodziną czy znajomymi.

Hostele w dużych miastach zyskują coraz większą popularność. Wbrew pozorom to już nie są miejsca tylko dla młodzieży czy studentów, szukających taniego noclegu po koncercie zespołu, którego nazwa brzmi jak jedna z bram piekieł. Szczególnie że hostele coraz bardziej dbają o swoich gości. Często kuszą intrygującym designem, oferują śniadania lub zniżki w zaprzyjaźnionej knajpkach i barach śniadaniowych. Co prawda nie zadzwonisz w środku nocy do recepcji z prośbą o dodatkową poduszkę. Z pewnością zyskasz dużą dozę swobody i poczujesz się jak za czasów młodości. Zawsze możesz zarezerwować pojedynczy pokój lub umówić się ze znajomymi, żeby wybrali się z Tobą „do pracy”. Po ciężkim dniu wspólnie wyskoczycie na eksplorowanie lokalnych atrakcji gastronomicznych lub kulturalnych.

Jeśli musisz spędzić więcej niż jedną noc z dala od domu, wynajęcie mieszkania w urokliwej dzielnicy lub w samym centrum tętniącego życiem miasta, może być ciekawą alternatywą na spędzenie czasu z rodziną. Szczególnie jeśli często wyjeżdżasz. Zrób dzieciom wagary w piątek i przedłuż pobyt na weekend, by wspólnie spędzić czas z dala od domowych obowiązków.

Wydawałoby się, że zorganizowanie podróży służbowej jest proste, a wszystkie kroki są przewidywalne: wyjazd, spotkanie z klientem, hotel, powrót do domu. Nie zawsze masz szczęście i kogoś, kto zaplanuje ją za Ciebie i dopilnuje, by tylko korek na A4 mógł nieco zepsuć harmonogram. Nie warto mieć wszystkiego na głowie, zwłaszcza gdy zajmują ją sprawy priorytetowe na czele z udaną transakcją. Być może dobrym pomysłem jest oddanie tak trywialnych spraw, np. wirtualnej asystentce, która wie, że jeśli zapomnisz szczoteczki do zębów, nie musisz w środku nocy szukać apteki całodobowej. Wystarczy, że zejdziesz do hotelowej recepcji, która powinna być przygotowana na takie awarie.

Sprawdź też...